niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 31

-Jo, nie przejmuj się… Wyjaśnicie to sobie i między wam znowu będzie dobrze – Elwira już pół godziny przekonywała przyjaciółkę do uspokojenia się, chociaż jej po zobaczeniu wspomnień Joanny w myślodsiewni też nie było łatwo się uspokoić.
-Ale El!! Widziałaś jego minę? Przecież on mnie zabije jak tylko zbliżę się do niego bardziej niż na 20 metrów….
-
tego już za wiele, czas użyć tonu mamy – pomyślała Elwira- Joanno North proszę w tej chwili się uspokoić, przemyć twarz wodą – jak to w pokoju Życzeń w tym momencie pojawiła się dość spora miska z wodą- i masz ruszyć zadek do lochów, bo jak nie to przysięgam osobiście, że tak ci uprzykrzę życie, że nawet Snape’a się nie będziesz bała!! A teraz WON!!!!!

-TAK JEST!! –odpowiedziała Jo
-a i jeszcze jedno…. Załóż pelerynę niewidkę na wszelki wypadek
-ale po co?
-no bo jakby to wyglądało, kiedy skruszona Gryfonka wchodzi bez powodu do lochów tego Nietoperza- rzuciła Joannie pelerynę
-dzięki El, lecę
-powodzenia
***
Syktus ocknął się i już wiedział, że jest coś nie tak.  Jestem w lochach to jest OK, ale to nie są moje lochy, a to oznacza kłopoty…  Jakby na zawołanie drzwi od lochu się otworzyły i ukazał się w nich Lucjusz Malfoy
-Hej Bill, zobacz! Nasza śpiąca Królewna się obudziła
-Malfoy, ty świnio, po co mnie tu sprowadziłeś?- powiedział, wstał i próbował do niego podejść, ale był związany magicznymi linami
-ojej, zobacz Lucjuszu, nasza księżniczka chce uciec… - powiedział niski gruby mężczyzna o zielonych włosach i małych świdrujących oczkach.
-Nazwij mnie jeszcze raz księżniczką, a gorzko tego pożałujesz-warknął Snape- mów czego ode mnie chcesz wariacie.
-Ja nic takiego Nasz Pan chce się z tobą widzieć
-och doprawdy? Przykro mi, ale teraz mam dość napięty grafik muszę
-pogodzić się z ukochaną Joanną?-zaczął Bill Maiden
-co? Skąd o niej wiesz?
-byłeś nieostrożny Syktusie-zaczął białowłosy
-spróbuj ją skrzywdzić, a twój duch będzie się błąkał po świecie wieczność
-SILENCIO – rzucił Bill i Syktus nie mógł już nic powiedzieć –od razu lepiej, prawda?
-masz rację przyjacielu, ale chodźmy już, bo Pan Cienia nie lubi czekać
-
Pan Cienia? No to wpadłem jak śliwka w kompot… Muszę jak najszybciej się stąd wydostać. Ale jak…. Już wiem!!! SEVERUSIE THOBIASIE SNAPE SEVERUS THOBIAS SNAPE SEVERUS THOBIAS SNAPE SEV…
-Syktus? Co ty robisz w mojej głowie? 
-Sev… Słuchaj mam ogromne kłopoty zostałem porwany przez Lucjusza Malfoy’a. Jestem w Malfoy Manor. On chce mnie zaprowadzić przed Hireneusza. Stary musisz mnie stąd wyciągnąć sam nie dam rady, bo zabrali mi różdżkę. Rozumiesz?
-Tak
-Aha i jeszcze jedno, nic nie mów Joannie. Nie chce, żeby się martwiła…
-Ale Syk… Przecież ona cię kocha
-i właśnie dlatego masz jej nie mówić. Dobra kończymy, bo już idę na górę odezwę się jak będę w stanie
-trzymaj się bracie
-dzięki
Syktus poczuł, że znowu w głowie został sam akurat wtedy, kiedy Lucjusz wprowadził go do wielkiej Sali, w której były mugolskie narzędzia tortur m. in. obcinacz uszu, rozdzieracz piersi, buty pokutne, widelec heretyka, gruszka, żelazna dziewica i wiele innych.
-widzę, że zrobiła na tobie wrażenie moja kolekcja, ale nie obawiaj się. Te urządzenia są zarezerwowane dla szlam i mugoli. Czarodzieje czystej krwi nie zasługują na takie tortury… No chyba, że są zdrajcami krwi, ale tobie to nie grozi, prawda Syktusie?- powiedział Malfoy, a Maiden zaśmiał się złowieszczo. – zobacz to moja ulubiona zabawka tzw. „Zgniatacz głowy” Pewnie jesteś ciekaw jak to działa przyjacielu
-Yyyy… Nie?
-Tak też myślałem, że cię to zainteresuje- powiedział Lucjusz, a Snape przewrócił oczami- W czasach Wielkiej Inkwizycji urządzenie powszechnie stosowane do przesłuchań. Głowa wstawiona w takie imadło nie miała żadnych szans i powoli była "kompresowana" do swojej płaskiej wersji. Zęby implodowały w dziąsła i roztrzaskiwały szczęki.  Potem wypadały oczy, a mózg wypływał uszami. Doprawdy to był ciekawy widok, niestety takie czasy już minęły choć w niektóre zimowe wieczory z kolegami pozwalamy sobie na takie zabawy z miejscowymi wieśniakami.
-jesteś obrzydliwy Malfoy
-pewnie cię to interesuję, ale niestety nie mamy czasu, żeby o tym teraz porozmawiać
-no naprawdę… Bardzo mi przykro świrze –Syktus żałował, że może tylko w myślach po urągać temu debilowi, ale przecież, nie może się teraz zdradzić, że umie posługiwać się magią bezróżdżkową w stopniu zaawansowanym dzięki Severusowi.
-Syktusie przedstawiam ci najpotężniejszego z potężnych, najczarniejszego i najwybitniejszego –
jeszcze jedno naj i chyba się wyrzygam… -  Pana Cienia
Wtedy on odwrócił się do nich przodem, a Syktus zauważył, jak bardzo różnił się od tych zdjęć, które były w podręcznikach. Rumiana twarz była teraz ziemista jak u trupa, a włosy, kiedyś długie, gęste i kruczo czarne teraz całe siwe rosnące kępkami gdzieniegdzie.
-Witaj Syktusie- powiedział i uśmiechnął się obrzydliwie pokazując żółte zęby- pewnie zastanawia cię mój widok? Nie przejmuj się. To tylko chwilowa reakcja uczuleniowa na eliksir. A teraz mi powiesz co cię łączy z Joanną
-no to kurwa po mnie….

***

-Severusie, uspokój się. Syktus na pewno sobie poradzi, przecież sam go uczyłeś, że...
-Minervo ja nie wiem ile razy mam ci tłumaczyć, że Syktus SAM sobie NIE poradzi!!! Rozumiesz głupia kobieto?- Severus nawet po opuszczeniu stanowiska Naczelnego Postrachu przyjaźnił się z McGonagall, ale jego stosunki nie uległy szczególnym zmianom.
-Słuchaj ty pusty łbie! – Minerva już nie wytrzymała- myślisz, że ja się o niego nie martwię!!?? Jest dla mnie jak dziecko! Przypominam ci, że jestem jego matką chrzestną i nie życzę sobie, żebyś kiedykolwiek posądzał mnie o niedbanie o niego
-ale przecież
-NIE PRZERYWAJ MI!!!!!- Severus Snape się przeraził. Drugi raz w życiu poczuł lęk do osoby, której nigdy wcześniej nie posądzał o tak dużą rozpiętość skali emisji głosu. Już miał się odgryźć, kiedy oboje usłyszeli ciche pukanie do drzwi gabinetu. Minerva przygładziła włosy ręką, a Severus rozluźnił się w fotelu- proszę- powiedziała Dyrektorka, a w futrynie ukazała się Joanna- dzień dobry dziecko, czy coś się stało?
-Dzień dobry, o Severus, co ty tu robisz? –zdziwiła się Jo- ale dobrze, że jesteś. Musimy porozmawiać o Syktusie.
-
Hmm czyżby już wiedziała? Jeśli tak to skąd? –pomyślał Sev, a Jo kontynuowała.
-Bo ja widziałam, jak go porywa Lucjusz Malfoy. Udało mi się ustalić, że jest w Malfoy Manor
-Co? Ale jak? – wydukał Snape, a McGonagall usiadła z wrażenia.
-No bo Syktus wyszedł ze swojego gabinetu, usiadł i oparł się o drzwi, chciałam do niego podejść i go przytulić, ale wtedy z cienia wyszła ta blond paskuda, więc pozostałam w cieniu porozmawiali trochę, a potem rzucił na Syka drętwotę i aportował się
-ale jak odkryłaś, że zabrał go Malfoy Manor?
-już dawno odkryłam, że ten naszyjnik, który podarował mi Syktus nie jest zwyczajny. Dowiedziałam się, że jeśli dodam do niego kamień księżycowy to będę mogła ja znać uczucia i miejsce pobytu osoby, która ten naszyjnik mi podarowała
-Hermiona powinna być z ciebie dumna dobrze się spisałaś- powiedział Snape
-Severus ma rację
-Pani Dyrektor musimy go uratować
-żebym to ja skarbie wiedziała jak…
-Hej Jo
-Tak Sev?
-dlaczego Lucjusz Malfoy cię nie zauważył-zapytał Snape
-och to proste... Miała pelerynę niewidkę- odpowiedziała i wyjęła z torby kolorową pelerynę
-CO!!?? -zakrzyknęli oboje 

TAKA NIESPODZIANKA!!!!!! J
Co do narzędzi tortur http://joemonster.org/art/9005 stąd brałam nazwy i opis ;)
Dziękuję Kornelii za poprzedni komentarz. Ten rozdział dedykuję Tobie :)
Następny rozdział może w przyszłym tygodniu
~~Różowa Róża :3

P.S.
rozdział pisany przy https://www.youtube.com/watch?v=q44qwyHlMfk :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz