niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 19

-Jak mogłem być tak nieostrożny!! –Snape kopnął w krzesło aż poleciało na drugi koniec sali.
-Syktusie uspokój się bo zdemolujesz mi całą salę!-wydarła się na niego Granger.
-Hermiono, zrozum… Dałem się przyłapać jak patrzę na Joannę tej małej wścibskiej Elwirze
-nie jest wścibska, tylko spostrzegawcza. I może nabrałaby się na ten numer z eliksirami, gdyby nie to, że następnego dnia przyłapała się znowu, durniu.
-Gdyby ten przeklęty Tom nie spędzał całego swojego wolnego czasu z Sally nie musiałbym się wyżalać Gryfonce… Przeklęci Gryfoni
-Tom też jest Gryfonem-wspomniała


-Ale z nim jeszcze da się wysiedzieć!!-wydarł się
-A ja się cieszę, że Tom nie jest już samotny przynajmniej nie zmieni się w ciebie Syktusie.
-GRANGER!!!!
-czego się drzesz durniu? Stoję obok ciebie
-a daj mi spokój-powiedział i wyszedł z Sali
Patrzyła jak odchodzi, a jego szaty powiewają z gracją
-Ehhh obaj są tacy sami-uświadamiając to sobie zaczęła się śmiać na cały głos

***

-Priaposie czy długo jeszcze będziesz ważył ten eliksir?
-Hirku powiedziałem, że proces jest krótki, ale nie aż tak- Mistrz Eliksirów miał dość swojego kolegi, niby był z niego mądry czarodziej, bardzo potężny, ale niecierpliwy jak jakiś pierwszoroczny.
-A tak właściwie to po co ci ten eliksir?
-to proste. Chce przejąć władzę nad światem, skoro Voldzio odszedł to mam pełne pole do popisu
-jesteś chory
-nie gadaj tyle tylko rób!-rzucił obrażony

***

-to już wszystkie?-zapytała z nadzieją
-Tak Jo. To już wszystkie
-Czyli podsumowując-zaczęła profesjonalnie- dostałam miotłę, przypominajkę, mapę o której będę musiała poczytać w bibliotece, tom książek, 260 galeonów, list od matki, gobelin z godłem Hogwartu i te dwa niezidentyfikowane to peleryna niewidka i eliksir na idealną fryzurę. Ten drugi jest od tego świra i jego pomocnika, ale przy pelerynie była tylko notka „ uważaj na siebie” nie znam charakteru tego pisma.
-Może masz jakiegoś członka rodziny, o którym nie wiesz?
-może masz rację El. Jaki dziś mamy dzień?-zapytała nagle
-chyba piątek, a co?
-jeżeli się nic nie zmieniło od czasu, kiedy zniknęłam to właśnie dostałyśmy szlaban
-nie rozumiem o co ci chodzi
-Właśnie zaczęły się eliksiry
-no to mamy przesrane….

***

-panno North jeżeli myśli pani, że po tak długiej nieobecności dam pani trochę luzu to jest pani w całkowitym błędzie.
-przepraszam, po prostu dziś opuściłam skrzydło szpitalne i nie wiedziałam, że niedługo będą eliksiry
-tak czy inaczej. Obu wam odejmuję po 10 punktów. A teraz siadać na miejsce. Jak zacząłem zanim mi bezczelnie przerwano, dziś ważymy amortencję  czyli najsilniejszy eliksir miłosny na świecie. Nie wzbudza prawdziwej miłości, powoduje jedynie silne zadurzenie albo obsesję.  Czy ktoś z was, półgłówki, może coś o nim powiedzieć? Pan Malfoy
-Łatwo poznać ją po szczególnym, przypominającym macicę perłową połysku i parze wzbijającej się w charakterystycznych spiralach. Siła tego eliksiru zależy od długości jego przetrzymywania. Zapach amortencji każdy odczuwa inaczej, w zależności od tego, co go najbardziej pociąga
-Bardzo dobrze 15 punktów dla Ślizgonów. Na tablicy macie instrukcje
Po pół godzinie dogryzania i odejmowania punktów Gryffindorowi Snape powiedział
-zabezpieczcie swoje eliksiry. Widzimy się w poniedziałek. I jeszcze jedno North i Thompson zostajecie po lekcji przez chwilę.-kiedy wszyscy wyszli zaczął-Elwiro masz szlaban u pani Granger. Ty, Joanno, u mnie. Dziś o 16 do widzenia.

***

-Jak ten nietoperzowaty dupek mógł nam to zrobić!!! Nienawidzę go!!
-uspokój się El, no co zrobisz? Nic nie zrobisz.
-No nieźle! Czyli mam się z tym po prostu zgodzić?
-och zamknij się gdybym mogła to bym się z chęcią z tobą zamieniła, więc stul dziub! Przypominam ci, że to ja z nim będę siedzieć El, a nie ty
-tak ale ty tego chcesz
-nie…
-Co?
-głucha jesteś nie chce z nim siedzieć!!!- tak się wydarła, że wszystkie oczy gryfonów i części puchonów były zwrócone na nią-muszę już iść.
Elwira patrzyła jak Jo wychodzi z wielkiej Sali
-nadepnęłaś jej na odcisk?-szepnął zaniepokojony Malcolm
-Nie ja-odpowiedziała niedowierzając zachowaniu przyjaciółki-on-i kiwnęła głową na Snape’a

***

Joanna zapukała w drzwi i weszła do pomieszczenia bez zaproszenia
-NORTH!!!! Czy nie wiesz, że bez zaproszenia się nie wchodzi?!!!-wydarł się jak to miał w zwyczaju.
-wiem-rzuciła krótko-czy może mi pan powiedzieć co dziś będziemy robić jestem umówiona na dziś z przyjacielem-specjalnie zaznaczyła, że jest to mężczyzna
-25 punktów za arogancję North i -10 za brak kultury-powiedział chłodno-dziś będziesz wypisywać zaproszenia na Bal Bożonarodzeniowy
-o ile dobrze pamiętam mieliśmy robić to razem-obstawiła przy swoim-a jeżeli pan nie pamięta to możemy śmiało iść do dyrektor McGonagall
-w takim razie szorujesz kociołki do północy bez użycia magii-wycedził przez zaciśnięte zęby
-nie panie profesorze
-słucham?-pierwszy raz w jego karierze nauczycielskiej zatkało go aż tak z powodu jakiejś uczennicy- minus 50 punktów
- w takim razie żegnam pana- obróciła się na pięcie i wyszła
-nie, czekaj!!- krzyknął, ale ona już trzasnęła drzwiami. Dogonił ją na błoniach
-Ty głupia Gryfońska dziewucho co ty sobie wyobrażasz!!!-wydarł się na nią
-Nic panie profesorze, proszę mnie puścić
-nie mam takiego zamiaru! –wydarł się jeszcze głośniej
-Ty nietoperzowaty dupku z lochów masz mnie w tej chwili puścić!!! Myślisz, że możesz mnie tak wykorzystywać?! A potem traktować jak śmiecia?! Nienawidzę cię-krzyknęła z całych sił i odwróciła od niego twarz czując, że zaraz nastąpi największa fala złości, ale zamiast tego poczuła, że jej ramię jest wolne. Spojrzała na Snape’a ale jej oczom ukazał się biegnący z dala Malcolm
-Hej Jo! Nie widziałaś gdzieś tłuczka? Uciekł nam z boiska a potem…. O chyba znalazłem
-Ten tłuczek właśnie uratował mi życie-powiedziała spokojnie i głęboko odetchnęła
-idziemy na kolację?
-Jasne-podała mu ramię i oddalili się w stronę zamku

***

-Jak tam szlaban z naczelnym postrachem Hogwartu?-zagadnął wesoło Malcolm
-Daj spokój ten przerośnięty nietoperz jest okropny, uwziął się na mnie-wyżaliła się
-a na kogo się nie uwziął on jest jakiś chory chyba, bo nikt o zdrowych zmysłach nie podniósł by ręki na dziewczynę-powiedział poważnie-zobacz masz nawet siniaki
-och….-oniemiała-to… nic takiego
-jakbyś z nim miała jakiś problem to śmiało przychodź do mnie
-dziękuję Malcolm-powiedziała i zniknęli za drzwiami wielkiej Sali
- No proszę-McGonagall wyszczerzyła zęby- a myślałam, że po Severusie nigdy nie usłyszę „naczelny postrach Hogwartu” i  „przerośnięty nietoperz” w jednym zdaniu w określeniu do nauczyciela jednak niedaleko pada jabłko od jabłoni
-Minervo pamiętaj, że historia lubi się powtarzać
-O nie Thomasie, na pewno żadna Gryfonka nie zakocha się znowu w Ślizgonie to wbrew naturze-wzdrygnęła się-chcę połączyć te domy, ale nie do tego stopnia-załamała ręce
-już za późno, kochana, chodźmy, bo jestem diablo głodny swoją drogą ciekawe gdzie jest teraz Syktus




Mam nadzieję, że się nie gniewacie za tak długą nieobecność :) w nagrodę długi rozdział ;) i już piszę kolejny ;)
+ reklama https://www.facebook.com/historiajoisyktusa?ref=hl
~~ Różowa Róża :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz