sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 12

-Na prawdę rozmawiałaś z Natem??-El nie mogła uwierzyć
-Eliwro, ile razy mam  ci jeszcze to powtarzać??
-MILIONY!!-odpowiedziała jak zwykle- ale o czym rozmawialiście?
-o tobie, powiedziałam mu, ze jeśli cię skrzywdzi to rzucę na niego Crucio, o Snapie i przeprosił mnie
-CO?! Boże Jo tak się cieszę- El uściskała przyjaciółkę

***
-Syktusie nie patrz tak na tę dziewczynę, bo wywiercisz jej dziurę w plecach-powiedział rozbawiony Lupin
-A daj ty mi święty spokój wilczku-warknął Snape.-sprawdzam czy Gryffindor nie zachowuje się nieodpowiednie.
-patrząc tylko na Joannę-wtrąciła się Hermiono- chyba kolejny Ślizgon poleciał na słodką Gryfonkę.
-a jaki Ślizgon byłby na tyle nieodpowiedzialny i głupi, żeby wiązać się z taką wariatką jak Gryfonka?- zapytał za co dostał w łeb
-ostrzegam cię Syktusie. Ta dziewczyna ma wielu adoratorów jeżeli nie weźmiesz sprawy w swoje ręce to ktoś ci ją zabierze z przed nosa
-GRANGER!!-wydarł się
-Och... Ile razy ja już to słyszałam-zaśmiała się Hermiona

***

-Dzień dobry profesor Tonks-powiedzieli uczniowie chórem
-dzień dobry, siadajcie-powiedziała radośnie Nimfadora-napiszcie swoje imiona na kartkach i połóżcie je na moim biurku
Kiedy uczniowie to zrobili Tonks machnęła różdżką i karteczki rozleciały się po Sali
-teraz znajdźcie siebie i usiądźcie tam gdzie spadła karteczka. O to prosiła mnie dyrektor McGonagall, w ramach projektu pogodzenia waszych domów.-powiedziała jak zwykle wesoło
Jo usiadła z Malfoy'em a Elwira z Foxem
-spróbuj mi tylko coś zrobić to rzucę na ciebie avadę, czy to jasne?-gryfonka walnęła prosto z mostu
-t...tak-odpowiedział przerażony
-to co Malfoy, chyba w tym roku jesteśmy na siebie skazani
-mi to nie przeszkadza tylko, żeby El nie była zazdrosna
-nie będzie, bo wie o wszystkim
-o czym wiem-wtrąciła się Elwira
-o wszystkim-powiedziała wymownie Jo
-a, no tak! -wykrzyknęła- oczywiście, że ja wiem. A co ty sobie myślałeś Nat.-powiedziała z uśmiechem
-Dobrze moi drodzy już cisza!!Dziś będziemy transmutować szczura w poduszkę i  na odwrót. Skupcie się, żeby nie wyszła wam poduszka z ogonem albo puchaty szczur.
Po kilkunastu minutach transmutacje szczura w poduszkę umiało 15 osób, ale tylko 10 umiało przemienić poduszkę w szczura.
-Podsumowując dzisiejszą lekcje-zaczęła Tonks-oba domy wyszły z wynikiem końcowym 20 punktów na plusie. Gryffindor dzięki pannie North, a Slytherin, dzięki panu Malfoy'owi. To wszystko możecie już iść.
-El, na pewno się nie gniewasz?-dopytywała cały czas Jo
-Skończ już się pytać, bo mnie denerwujesz...-Eliwra naprawdę miała dość. Joanna pytała ją całą lekcje i nawet teraz na korytarzu nie dała jej spokoju.-nawet mam pewien pomysł jak wykorzystać mojego przystojniaka
-co?!-krzyknęli oboje
-Chodzi mi o to, że Nat mógłby sprawić, żeby Sami-Wiecie-Kto był o ciebie zazdrosny Jo
-Voldemort??-zażartowała
-Nie tępaku, Snape!!
-oj przecież wiem. A masz już całkowity plan?
-jeszcze nie, ale coś wymyślę
-A może mnie byście zapytały o zdanie? Przecież on mnie zabije jak się dowie, że ja coś ten teges z Jo
-Prooooooszę Nat-El zrobiła maślane oczka
-dobra, ale obiecaj, że mnie będziesz odwiedzać u św. Munga
-obiecuje kotku-i cmoknęła go w policzek
-co mamy teraz?
-zielarstwo, Jo proszę, to twój esej
-dzięki El, kiedyś się odwdzięczę-powiedziała Jo i poszły do szklarni
Na zielarstwie razem z Puchonami przesadzali sadzonki Mandragory, na całe szczęście nikt nie został ogłuszony ich krzykiem.
Dziewczyny po zielarstwie miały dwie godziny przerwy, a potem eliksiry, ale w wolnym czasie nie mogły sobie porozmawiać, bo musiały zrobić pracę domową na poniedziałkową astrologię i numerologię.  Skończyły pół godziny przed lekcją.
-chodź już, no Snape nas zabije-Jo zaczęła się pakować
-teraz to już się tak nie boje-zażartowała El, za co dostała poduszką
-zamknij się i chodź

Weszły do Sali akurat przed Snapem
-dziś będziemy kontynuować warzenie Veritaserum.  Wskazówki macie na tablicy. Jakieś pytania?-Jo podniosła rękę-słucham, panno North
-powiedział pan, że uwarzenie Veritaserum jest czasochłonne. Jak to możliwe, że już tak szybko możemy to kontynuować
-to jest wiedza, którą może posiadać tylko Mistrz Eliksirów. Do roboty.
Po 30 minutach, kiedy Joanna poczuła na swoim karku ciepły, przyjemny oddech wiedziała, że to on.
-nie boi się pan, że nas ktoś zobaczy?-zapytała
-nie Joanno-mruknął jej do ucha, aż zrobiło jej się gorąco-każdy jest zajęty eliksirem, ale jeżeli ci przeszkadzam to mogę sobie iść
-proszę zostać, lepiej się wtedy czuję-powiedziała i zalała się rumieńcem
-Jak im powiem żeby się wynosili rozlej trochę swojego eliksiru
-dobrze
-Koniec pracy.-wydarł się Snape przelejcie szybko swoje eliksiry do próbówek i zostawcie je na moim biurku.
Kiedy wszyscy już odłożyli swoje próbówki Jo wylała ze swojego kociołka na podłogę
-North, ty niezdaro!-wydarł się- zanim wyjdziesz masz to posprzątać albo do końca semestru będziesz czyściła kociołki.
Kiedy już wszyscy wyszli rzuciła zaklęcie czyszczące podeszła do niego, a on bez chwili zastanowienia pocałował ją w usta. Chciała krzyczeć z przerażenia, więc otworzyła usta, a Syktus wsunął jej język między wargi. Miał takie ciepłe usta, nie protestowała, objęła go, a jedną rękę wplotła w jego włosy. Skończyli, kiedy zabrakło im tchu.
-Świetnie pan całuje-powiedziała, cmoknęła go w usta i uciekła.
-Kobiety… Są takie dziwne.-powiedział sam do siebie a potem się zaśmiał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz