Rozdział 2
Joanna obudziła się zlana potem, znowu to samo...
Pijana matka, oparzenia na rękach od papierosów, okropna szrama na plecach od
szklanej butelki. Takie dzieciństwo miała Asia, pełne przemocy i alkoholu.
Dlatego tak bardzo się ucieszyła na list z Hogwartu, ale jej marzenia na
szczęście w szkole zostało zrujnowane już w pierwszym tygodniu przez Nathaira,
który dręczył ją od samego początku.
Wysoki blondyn z zielonymi oczami, mimo że jego rodzice w pierwszej wojnie stali po stronie dobra chłopak zdecydowanie odziedziczył charakter i przekonania po dziadku, Lucjuszu. Już od pierwszej klasy toczyli między sobą walkę, nie pomogło im to, że ona trafiła do Gryffindoru, a on został Ślizgonem. W czwartej klasie na lekcji transmutacji nazwał ją szlamą. Profesor Tonks zamieniła go w krewetkę, a Joanna przez “przypadek” rzuciła na niego zaklęcie oszałamiające. Malfoy leżał dwa następne dni w Skrzydle Szpitalnym z ogonkiem krewetki. Od tamtej pory znienawidzili się jeszcze bardziej, więc nie byli zadowoleni, kiedy powiedziano im, że jako prefekci naczelni będą mieli jeden pokój wspólny. Jo wstała z łóżka i poszła wziąć zimny prysznic. Zaplotła swoje czerwone włosy w luźny warkocz, delikatnie się pomalowała i założyła czarną spódniczkę do kolan i luźny top, a na to zarzuciła szatę szkolną. Spojrzała na zegarek. Siódma. Za pół godziny miała się spotkać z Elwirą, wzięła pierwszą lepszą książkę z szafki, pogrążyła się w lekturze, kiedy się ocknęła sprawdziła godzinę 25 po 7 już czas wychodzić. Zabrała torbę z książkami i wyszła na korytarze Hogwartu. Zanim doszła do wieży Gryffindoru przyłapała parę Krukonów na paleniu papierosów, więc odjęła im punkty.
Wysoki blondyn z zielonymi oczami, mimo że jego rodzice w pierwszej wojnie stali po stronie dobra chłopak zdecydowanie odziedziczył charakter i przekonania po dziadku, Lucjuszu. Już od pierwszej klasy toczyli między sobą walkę, nie pomogło im to, że ona trafiła do Gryffindoru, a on został Ślizgonem. W czwartej klasie na lekcji transmutacji nazwał ją szlamą. Profesor Tonks zamieniła go w krewetkę, a Joanna przez “przypadek” rzuciła na niego zaklęcie oszałamiające. Malfoy leżał dwa następne dni w Skrzydle Szpitalnym z ogonkiem krewetki. Od tamtej pory znienawidzili się jeszcze bardziej, więc nie byli zadowoleni, kiedy powiedziano im, że jako prefekci naczelni będą mieli jeden pokój wspólny. Jo wstała z łóżka i poszła wziąć zimny prysznic. Zaplotła swoje czerwone włosy w luźny warkocz, delikatnie się pomalowała i założyła czarną spódniczkę do kolan i luźny top, a na to zarzuciła szatę szkolną. Spojrzała na zegarek. Siódma. Za pół godziny miała się spotkać z Elwirą, wzięła pierwszą lepszą książkę z szafki, pogrążyła się w lekturze, kiedy się ocknęła sprawdziła godzinę 25 po 7 już czas wychodzić. Zabrała torbę z książkami i wyszła na korytarze Hogwartu. Zanim doszła do wieży Gryffindoru przyłapała parę Krukonów na paleniu papierosów, więc odjęła im punkty.
-Cześć Jo! - usłyszała z daleka. Obejrzała się, tak jak myślała, szła do niej
Elwira i machała do koleżanki.
-Czy ja zawsze muszę na Ciebie czekać?
-Tak, a teraz nie marudź i chodź, bo spóźnimy się na śniadanie.
-El, jest 7:30 większość dopiero się szykuje.
-Oj cicho, chodź
-Czy ja zawsze muszę na Ciebie czekać?
-Tak, a teraz nie marudź i chodź, bo spóźnimy się na śniadanie.
-El, jest 7:30 większość dopiero się szykuje.
-Oj cicho, chodź
W Wielkiej Sali było mało osób najwidoczniej we
wtorki większość miała na późniejsze godziny. Dziewczyny weszły do sali i
usiadły na swoich miejscach.Joanna nałożyła sobie dwa tosty z dżemem wiśniowym
a Elwira zajadała się płatkami cynamonowymi z mlekiem. Dziewczyny zazwyczaj
jadły w ciszy, bo wiecznie były spóźnione,a teraz miały dużo czasu.
-Coś się stało?-zapytała Elwira-wyglądasz jakby
przebiegło po tobie stado testrali
-Nie spałam za dobrze, miałam koszmary w nocy.
-mhm. Co mamy pierwsze?
-zaklęcia ze Ślizgonami
-ja pierdziele...
-wolę zaklęcia z tymi mianiakami czystej Krwi niż eliksiry z nimi.
-Nie spałam za dobrze, miałam koszmary w nocy.
-mhm. Co mamy pierwsze?
-zaklęcia ze Ślizgonami
-ja pierdziele...
-wolę zaklęcia z tymi mianiakami czystej Krwi niż eliksiry z nimi.
- Fakt pani Granger przynajmniej nikogo nie
faworyzuje jak ten nietoperz z lochu...
-Wiesz, kiedy zaczynają się treningi Quidditcha?
-Thomas mówił, że w tę sobotę ma być pierwszy trening.
-El, nadal nie chcesz być w drużynie?
-Jo... Wiesz, że nie lubię rywalizacji...
-A przyjdziesz, żeby potrzymać za mnie kciuki? Gram już dwa lata jako szukająca ale nadal mam tremę na pierwszym treningu. Boję się, że przez to, że tak mało ćwiczyłam to mnie wywalą.
-Głupia jesteś. Jesteś najlepszą szukającą ze wszystkich czterech domów.
-Ja tak nie myślę. Chodź już na lekcje chce zająć pierwszą ławkę na zaklęciach.
-kujonica...
-nie kujonica tylko na pierwszej ławce lepiej się pracuje tępaku
-dobra. Idziemy Jo
Szły sobie spokojnie korytarzem na piąte piętro rozmawiając o tym jak kto się zmienił przez wakacje i zgodnie doszły do wniosku, że większość dziewczyn z ich domu wypiękniało a chłopcy nadal są dziecinni. Pogrążone w rozmowie doszły pod salę otworzyły drzwi i stanęły jak wryte, bo w środku był Snape.
-Wiesz, kiedy zaczynają się treningi Quidditcha?
-Thomas mówił, że w tę sobotę ma być pierwszy trening.
-El, nadal nie chcesz być w drużynie?
-Jo... Wiesz, że nie lubię rywalizacji...
-A przyjdziesz, żeby potrzymać za mnie kciuki? Gram już dwa lata jako szukająca ale nadal mam tremę na pierwszym treningu. Boję się, że przez to, że tak mało ćwiczyłam to mnie wywalą.
-Głupia jesteś. Jesteś najlepszą szukającą ze wszystkich czterech domów.
-Ja tak nie myślę. Chodź już na lekcje chce zająć pierwszą ławkę na zaklęciach.
-kujonica...
-nie kujonica tylko na pierwszej ławce lepiej się pracuje tępaku
-dobra. Idziemy Jo
Szły sobie spokojnie korytarzem na piąte piętro rozmawiając o tym jak kto się zmienił przez wakacje i zgodnie doszły do wniosku, że większość dziewczyn z ich domu wypiękniało a chłopcy nadal są dziecinni. Pogrążone w rozmowie doszły pod salę otworzyły drzwi i stanęły jak wryte, bo w środku był Snape.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz