-Dzień dobry pani Weasley. Mam przerwę w lekcjach, mogę tu sobie
posiedzieć i poczytać?-zapytała Jo
-ależ oczywiście kochanie.
Joanna lubiła panią od biblioteki. Najstarsza córka Georga Wesley’a i Angeliny Johnson była uroczą osobą, ale Asi nie podobało się to, że podrywała profesora Snape’a. Nie chciała się przed sobą przyznać, ale była zazdrosna i to cholernie. Kiedy nasza bohaterka znalazła się w swoim ulubionym miejscu na parapecie usłyszała aksamitny głos
-dzień dobry Katie- o Boże co on tu robi, pomyślała Jo- Czy widziałaś może pannę North? Wszędzie jej szukam
-Jest w 12 alejce pod oknem-powiedziała pod oknem, ale on jak zwykle ją zignorował
-dziękuję-rzucił chłodno i udał się we wskazanym kierunku
-Jakbyś czegoś potrzebował wystarczy poprosić Syktusie-powiedziała pani Weasley, ale on już jej nie słuchał.
-Dzień dobry panno North
-Dzień dobry panie profesorze. W czymś mogę panu pomóc?- spytała zaciekawiona
-tak właściwie to chciałbym porozmawiać-powiedział delikatnie
-Słucham?!-znowu nie pomyślała zanim powiedziała
-Czy pani jest głucha?!- warknął- musimy porozmawiać o balu. Jak już pani wie część teoretyczną wykonują pan Malfoy z panią Granger. My jesteśmy od tak zwanej czarnej roboty. Czyli udekorowanie Sali i wypisanie zaproszeń. Od tej pory będzie je pani adresować na szlabanach. W ten sposób połączymy przyjemne z użytecznym
-przepraszam panie profesorze, ale jak to „przyjemne”?-zapytała nieśmiało Jo
-panno North, spędzenie takiej ilości czasu z taką uroczą osobą jak ja jest bardzo przyjemne. Proszę mi wierzyć-posłał jej łobuzerski uśmiech. W tym momencie postanowiła wykorzystać jego dobry humor
-profesorze Snape
-tak moja droga-spytał z czułością
-pamięta pan, że lecimy w sobotę na zakupy i, że odwołał mi pan szlaban w piątek.
-naturalnie, panno North.
-a Czy byłaby możliwość odwołanie szlabanu również Elwirze, ponieważ ona ma udać się razem z nami.
-ma pani racje panno North . Przy najbliższej okazji proszę przekazać pannie Thompson, że odwołałem jej szlaban. Z pewnością się ucieszy. Jaką ma pani następną lekcje, panno North?
-Historię Magii, panie profesorze.
- A miałaby pani ochotę iść na spacer?
-A nie dostanę punktów ujemnych od pana?-zapytała a ona zaśmiał się szczerze
-Nie dostanie pani ani punktów ujemnych ani szlabanu
-Cóż… W takim razie chodźmy- zgodziła się i zaczęli wychodzić z biblioteki
-Syktusie może wpadniesz do mnie w sobotę- zapytała z nadzieją Katie Weasley
-Przykro mi Katie, ale pewna młoda dama już zarezerwowała mój czas w sobotę- i uśmiechnął się lekko do Jo, ale bibliotekarka tego nie zauważyła
-Och no dobrze…- powiedziała zawiedzionym głosem
-Do widzenia pani Weasley
-Do widzenia Joanno, do zobaczenia Syktusie.
Kiedy wyszli na błonia Joasia dostała patronusa od Elwiry
-Hej Jo, kryj mnie przed Binsem. Ja jestem z Malfoy’em- powiedziała mała panda i rozpłynęła się w powietrzu.
-No ładnie… Nie sądziłem, że panna Thompson pójdzie kiedyś na wagary-powiedział Snape-i to z panem Malfoy’em? Nie boi się pani o swoją przyjaciółkę?
-Nie, bo wiem, że Nathair jej nic nie zrobi-powiedziała Jo pewnie- czy pozwoli pan, że wyślę jej wiadomość, że mnie również nie ma na lekcji?
-Oczywiście panno North.
Joanna wypowiedziała formułkę i z jej różdżki wystrzelił lwica, która pobiegła do Elwiry
-Nie wiedziałem, że pani patronusem jest lwica-powiedział Syktus
-Pewnie myślał pan, że wiewiórka-zażartowała Jo
-Nie, myślałem, że feniks.
-A jaki jest pański patronus?-spytała zaciekawiona
-Lew
-Naprawdę? Przypuszczałam, że nietoperz, albo coś innego mrocznego.
-Większość osób tak myśli. Jeszcze na końcu sierpnia moim patronusem był wąż.
-Ale od wtorku jest nim lew
-Jak pan myśli skąd ta zmiana?
-Nie wiem.-rzucił krótko a ona postanowiła zmienić temat
-profesorze Snape, czemu pan chce, żeby dekoracja była typowo Ślizgońska
-ponieważ są to kolory, które idealnie ze sobą pasują
-no tak, ale jak na dekoracje są zbyt zimne. Ja osobiście zaproponowałabym kolor srebrny i szary- powiedziała Jo.
-myślę, że to dobry pomysł. Powiem o tym dziś wieczorem pani Granger. A teraz proponuje iść na kolacje.
-panie profesorze
-tak panno North?
-nie mógłby pan do mnie mówić po imieniu, kiedy jesteśmy sami?- zapytała nieśmiało
-dobrze Joanno a teraz chodźmy-powiedział Syktus i pięknie się uśmiechnął
-ależ oczywiście kochanie.
Joanna lubiła panią od biblioteki. Najstarsza córka Georga Wesley’a i Angeliny Johnson była uroczą osobą, ale Asi nie podobało się to, że podrywała profesora Snape’a. Nie chciała się przed sobą przyznać, ale była zazdrosna i to cholernie. Kiedy nasza bohaterka znalazła się w swoim ulubionym miejscu na parapecie usłyszała aksamitny głos
-dzień dobry Katie- o Boże co on tu robi, pomyślała Jo- Czy widziałaś może pannę North? Wszędzie jej szukam
-Jest w 12 alejce pod oknem-powiedziała pod oknem, ale on jak zwykle ją zignorował
-dziękuję-rzucił chłodno i udał się we wskazanym kierunku
-Jakbyś czegoś potrzebował wystarczy poprosić Syktusie-powiedziała pani Weasley, ale on już jej nie słuchał.
-Dzień dobry panno North
-Dzień dobry panie profesorze. W czymś mogę panu pomóc?- spytała zaciekawiona
-tak właściwie to chciałbym porozmawiać-powiedział delikatnie
-Słucham?!-znowu nie pomyślała zanim powiedziała
-Czy pani jest głucha?!- warknął- musimy porozmawiać o balu. Jak już pani wie część teoretyczną wykonują pan Malfoy z panią Granger. My jesteśmy od tak zwanej czarnej roboty. Czyli udekorowanie Sali i wypisanie zaproszeń. Od tej pory będzie je pani adresować na szlabanach. W ten sposób połączymy przyjemne z użytecznym
-przepraszam panie profesorze, ale jak to „przyjemne”?-zapytała nieśmiało Jo
-panno North, spędzenie takiej ilości czasu z taką uroczą osobą jak ja jest bardzo przyjemne. Proszę mi wierzyć-posłał jej łobuzerski uśmiech. W tym momencie postanowiła wykorzystać jego dobry humor
-profesorze Snape
-tak moja droga-spytał z czułością
-pamięta pan, że lecimy w sobotę na zakupy i, że odwołał mi pan szlaban w piątek.
-naturalnie, panno North.
-a Czy byłaby możliwość odwołanie szlabanu również Elwirze, ponieważ ona ma udać się razem z nami.
-ma pani racje panno North . Przy najbliższej okazji proszę przekazać pannie Thompson, że odwołałem jej szlaban. Z pewnością się ucieszy. Jaką ma pani następną lekcje, panno North?
-Historię Magii, panie profesorze.
- A miałaby pani ochotę iść na spacer?
-A nie dostanę punktów ujemnych od pana?-zapytała a ona zaśmiał się szczerze
-Nie dostanie pani ani punktów ujemnych ani szlabanu
-Cóż… W takim razie chodźmy- zgodziła się i zaczęli wychodzić z biblioteki
-Syktusie może wpadniesz do mnie w sobotę- zapytała z nadzieją Katie Weasley
-Przykro mi Katie, ale pewna młoda dama już zarezerwowała mój czas w sobotę- i uśmiechnął się lekko do Jo, ale bibliotekarka tego nie zauważyła
-Och no dobrze…- powiedziała zawiedzionym głosem
-Do widzenia pani Weasley
-Do widzenia Joanno, do zobaczenia Syktusie.
Kiedy wyszli na błonia Joasia dostała patronusa od Elwiry
-Hej Jo, kryj mnie przed Binsem. Ja jestem z Malfoy’em- powiedziała mała panda i rozpłynęła się w powietrzu.
-No ładnie… Nie sądziłem, że panna Thompson pójdzie kiedyś na wagary-powiedział Snape-i to z panem Malfoy’em? Nie boi się pani o swoją przyjaciółkę?
-Nie, bo wiem, że Nathair jej nic nie zrobi-powiedziała Jo pewnie- czy pozwoli pan, że wyślę jej wiadomość, że mnie również nie ma na lekcji?
-Oczywiście panno North.
Joanna wypowiedziała formułkę i z jej różdżki wystrzelił lwica, która pobiegła do Elwiry
-Nie wiedziałem, że pani patronusem jest lwica-powiedział Syktus
-Pewnie myślał pan, że wiewiórka-zażartowała Jo
-Nie, myślałem, że feniks.
-A jaki jest pański patronus?-spytała zaciekawiona
-Lew
-Naprawdę? Przypuszczałam, że nietoperz, albo coś innego mrocznego.
-Większość osób tak myśli. Jeszcze na końcu sierpnia moim patronusem był wąż.
-Ale od wtorku jest nim lew
-Jak pan myśli skąd ta zmiana?
-Nie wiem.-rzucił krótko a ona postanowiła zmienić temat
-profesorze Snape, czemu pan chce, żeby dekoracja była typowo Ślizgońska
-ponieważ są to kolory, które idealnie ze sobą pasują
-no tak, ale jak na dekoracje są zbyt zimne. Ja osobiście zaproponowałabym kolor srebrny i szary- powiedziała Jo.
-myślę, że to dobry pomysł. Powiem o tym dziś wieczorem pani Granger. A teraz proponuje iść na kolacje.
-panie profesorze
-tak panno North?
-nie mógłby pan do mnie mówić po imieniu, kiedy jesteśmy sami?- zapytała nieśmiało
-dobrze Joanno a teraz chodźmy-powiedział Syktus i pięknie się uśmiechnął
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz